czwartek, 29 września 2016

Rozdział 15

TOM

Po pięciu sekundach odwróciłem się i przytuliłem do Billa. Nie chcę widzieć jego twarzy no bo... to krępujące... Tom Kaulizt nie dość że ma wygolony tyłek to jeszcze nosi korek! Widziałem kontem oka że się zaczerwienił, ale i tak się we mnie wtulił...

-A, podobno wiem o tobie wszystko.

-Wiesz, tylko te trzy tygodnie jakoś... mnie zmieniły, szczególnie w sferze seksualnej. Włosy mi zawsze przeszkadzały, ale dopiero jak spróbowałem anala to stwierdziłem, że sobie zgolę... Teraz, skoro jestem gejem, (uwielbiam tę zmianę, bo wcześniej gejem nie był xD - dop. Neko) to zastanawiam się, czy mogę ogolić sobie nogi... A, korek noszę gdzieś od tygodnia, so... 

-Nie wiem, co mam ci powiedzieć. 

-Który krem do depilacji polecasz? 

-Nie wiem, nie depiluje się.

Zaprzeczył. 

-Czemu?

Chyba znowu zrobił się czerwony,... ale dlaczego?

-Bo ja... ja nie mam zbyt bujnego zarostu.

-Nie rozumiem....

-No nie rosną mi na tyle włosy, żebym musiał się dopilnować.

-A, ja myślałem, że ty depilujesz... 

Szok...

-Ale pomożesz szukać?

Spojrzałem na niego robiąc kocie oczka. Skinął głową. 

-Pomogę, ale nie idę do kosmetyczki! Ona mnie zje.

Biedaczek boi się nie tego człowieka co powinien...

-Niee.... Ona cię nie zje... Prędzej ja... a konkretniej to cię wypije... po za tym, krem wystarczy, sam sobie ogolę, najwyżej ty mi pomożesz, ale to już w Los Angeles...

-Jak to w LA?

Chyba go zaszokowałem...

-Am, no... przeprowadzamy się... pojutrze.

Wziąłem pudełko gdzie był pas i wyciągnąłem stamtąd dwa bilety do Miasta Upadłych Aniołów.
Kojarzycie spodki? Właśnie Bill ma takie lampidła....

-Jak? Co? Skąd ten pomysł? Gdzie będziemy mieszkać?

-Uznałem, że przyda ci się zmiana otoczenia... takie wakacje, działalność Tokio przerwiemy i wznowimy ją kiedy będziemy chcieli, Jost, Geo i Gus się zgadzają, a mieszkać będziemy trochę za miastem i tyle ci powiem. Reszta to niespodzianka.

Uśmiechnąłem się czekając na jego reakcje. Ha! Wiedziałem! Aż zaniemówił z wrażenia! Gdy nagle...

-Znalazłeś zeszyt?

-Em... Jaki zeszyt?

Żeby się nie kapnął, żeby się nie kapnął, żeby się nie kapnął...!

-Mój. Na biurku go chyba zostawiłem...

-Jaki? Nie widziałem go...

-Nie?

Uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.

-Miło, że to dla mnie zrobiłeś.

Złapałem się za policzek i patrzyłem na jego uśmiech jak w obrazek... No i… Nie kapnął się!

-Dla ciebie, tylko dla ciebie...

-Tom?

Wtulił się we mnie jeszcze bardziej...

-Zrobię dla ciebie wszystko, wiesz? Tylko czasem potrzebuje trochę czasu...

-A rozdziewiczysz mnie?

Aww... jaki z niego buraczek...

-J-j-j-jeśli chcesz t-to... m-m-mogę...

-Jej, a ja myślałem, że będę dziewicą do końca życia...

No serio tak myślałem! Billy już nią nie jest ale ja jestem... i co? Mam chodzić w białych sukienkach?? Ale, hmm... dziewicą czy dziewicem?

Czemu on schował twarz w dłonie? Przecież jest słoodki... 

                                                                                               ...Chciałbym go polizać


BILL

Boże! O co ten człowiek mnie prosi! I to po tym, jak mnie rozdziewiczył... no nie do końca, bo rozdziewiczył mnie tamten oblech jak mnie porwano, ale no... a potem znowu to zrobiliśmy... ten człowiek chyba nigdy nie ma dość. Wiedziałem, że ma duże zapędy seksualne i że z dziewczynami często robi to kilka razy z rzędu, ale ja nie, bo, jakby nie było, to był mój pierwszy w ogóle seks... w sensie kochanie się, bo gwałtu nie liczę... chyba o tym zapomniał. I jeszcze chce, żebym go rozdziewiczał! Ja się do tego nie nadaję... ja się przy nikim innym nie odzywam... w ogóle, że pozwoliłem mu na to... to chyba tylko dlatego, że go kocham i ufam bezgranicznie.

Ale noo! Ja... ja nie mogę. Nie teraz. Nie jestem gotowy. Nie chcę umierać! Muszę to przyznać...

Spojrzałem na mojego zadowolonego bliźniaka. Co za człowiek... pełen energii... w sumie zawsze miałem więcej energii niż on, więc co się ze mną dzieje? To chyba te moje głodówki.

-Tom?

Zacząłem, zanim to dobrze przemyślałem.

-Hmm?

Spytał ciekawie, przyglądając mi się.

-Jak mnie potem spytasz to nigdy się nie przyznam, ale zmuszaj mnie, żebym jadł jak kiedyś... przed por... porwaniem mało jadłem a wtedy w ogóle i... no i po prostu... czuję tego skutki.

Poprosiłem go cicho.

-A, co ja robię Billy? Nawet cię karmię...Ale będę mógł cię jeszcze pokarmić? Fajne to.... Albo zaadoptujmy dzidziusia! Będziemy do niego wstawać na zmianę, ale ja karmie!

........ (Z serii - Bill się załamał, nie ma co mówić. Zgodzicie się?  - dop. Neko)


-Zero dzieci! Proszę cię... one nie pasują do naszego stylu życia. Wolę psa... ale jak chcesz to możesz mnie pokarmić.

Proszę, żeby zmienił zdanie, błagam, ja i dzieci... on i dzieci! Nie, nie, nie, NIE.

-Ale, ja lubię dzieci!

Znów zrobił swoje kocie oczka. Nie, proszę...


-Tom, błagam Cię... my sami wciąż jesteśmy dziećmi. Zastanowimy się jak będziemy mieć 26 lat okey? 

Stwierdziłem trochę pewniej i uśmiechnąłem się. To się dzieje naprawdę...
-Kocham cię, Tom

Powiedziałem i wtuliłem się do niego.
-Ja ciebie bardziej.
-No nie wiem...
-A, myślisz, że ja wiem? Ty byłeś lepszy z matmy... Ale jak będziemy mieć dziecko ,to będzie dziewczynka, ok? Będę ją rozpieszczał i kupował różowe sukienki, a jak dorośnie to odganiał od niej chłopaków, bo będzie najpiękniejsza.

Czego on się naćpał? To ten budyń z wczoraj? Zrobiłbym faceplam ale by się obraził... po prostu westchnąłem

-Zobaczymy, Tom

Odparłem i wstałem, przeciągając się.


-Przydałoby się umyć...

-Idę z tobą!


Spojrzałem na niego i skinąłem głową.

-Okey. Ale ciepła woda, bo zamarznę.
Po chwili poczułem szarpnięcie za rękę i zostałem pociągnięty do łazienki, przy czym pierwszy raz od długiego czasu zacząłem się głośno śmiać. Bliźniak aż przystanął, chwycił mnie w swoje ramiona i okręcił naokoło.
-I tak ma być cały czas.

Zastrzegł sobie ze śmiechem.

-Po za tym, musimy cię utuczyć, bo jak będziemy mieć dziecko to ty mi padniesz!
Zaśmiałem się.

-Tylko z tobą.
-Że dzieci? Z innym ci nie pozwolę! Jako twój brat i chłopak, a także ojciec, albo matka twoich dzieci!
Na chwilę zamilkłem.
-Uhm... Tom? Chodziło mi o to, że tylko z tobą umiem się śmiać. Ostatnio..
-A-ha... To śmiać możesz się ze wszystkimi, tylko masz nikogo nie podrywać, ani nie dawać się podrywać... Ten Lambert ma podobno na ciebie ochotę...
-Tom? Ale ja kocham tylko ciebie... Nie chce nikogo podrywać.
-Ale, ktoś może ciebie podrywać! Masz mi tą osobę pokazać a ja mu jaja urwę i wykastruję tępym nożem.
Powiedział nadzwyczaj spokojnie a ja spojrzałem na niego lekko niepewnie.
-Może wystarczy jak mu powiem, że go nie chcę.

-No, a jak nie to kastracja! Wanna czy prysznic?
-Prysznic, bo w wannie zasnę.

Przyznałem, po czym skierowałem się do kabiny, ale przystanąłem czekając na brata.

-Po co od razu kastracja? Starczy jak się oczepią.
-To ich pobije i... Billy... Bo ja...no...

Czemu on się tak zaczerwienił?

-Muszę korek wyjąć..

Odwróciłem się do ściany, wzdychając cicho.


-I po co ty go nosisz...

-Bo to cholernie przyjemne. Powinieneś spróbować... ten jest może dla ciebie za duży, ale mam mniejsze jak chcesz...


Usłyszałem szum wody.

-Już możesz.

-Może lepiej nie. Może zapomniałeś, ale nie mam doświadczenia w tym jak ty i chodziłbym non stop podniecony.


-Hę, kiedyś tak łaziłeś?


-Kiedyś...


Przyznałem cicho.

-Kiedy? Powiedz... 


Poprosił z nadzieją i standardowo zrobił te swoje kocie oczy.

-D-dwa lata temu przegrałem zakład z... z Gustav'em... obiecał nie wygadać, że jestem gejem, ale miałem to nosić.

-Co???????


Otworzył szeroko oczy w zaciekawieniu.

-No bo... byliśmy w nowym hotelu i dopiero przyjechaliśmy i szedłem pod prysznic i się spytał czy nie mam wody a ja mu żeby poszukał w torbie i zapomniałem, że tam miałem wibrator i jak wyszedłem to siedział na łóżku i się tym bawił i się przeraziłem i zacząłem błagać, żeby nikomu nie mówił i że zrobię dla niego wszystko itd i popłakałem się, żeby nigdy w życiu nie mówił tobie i powiedział, że nie powie jak wygram zakład i miałem w klubie poderwać laskę, ale tego nie zrobiłem, bo nie umiem bawić się czyimś uczuciami i odpuścił mi, ale ja się spytałem, czy tak po prostu odpuszcza, a on że nie i kazał mi to nosić przez tydzień. Ale było minęło i cały tydzień mi stał i co chwilę musiałem sobie robić dobrze, bo bym zszedł, bo on mi dał takie co wibrowało.


Wyrzuciłem jednym tchem, prawie się potem zapowietrzając.

-Co?! No mów?! 


Prosił, mega zaciekawiony.


-Kulki analne. Niektóre wibrują.




-Masz je gdzieś jeszcze?


Spytał z nadzieją a ja pokiwałem głową.



-A po co ci?

-Mogę???

Wielka nadzieja w głosie. Nie mów mi, że...

-Ch-chcesz w tym chodzić? 

Błagam, zaprzecz, błagam, zaprzecz...

-Taak... 

Uśmiechnął się szeroko.

 Szok. Szok. Szok. Zapomniałem, jak się oddycha. Szok. Szok. Szok* 
Doczekałem dnia, kiedy Tom Kaulitz, bóg seksu chce chodzić z wibrującymi kulkami w tyłku... jutro będzie koniec świata...

-To mogę? No proszę, no... 

Zaczął się do mnie łasić, jak rasowy kot.

-Nie wiem, czy bardziej przeraza mnie to, że tego chcesz, czy ze myślałem, że będziesz chciał włożyć to mi.



-Tobie później, ok? Nie obrażaj się, ale chcę w tym pochodzić...

-O co mam się obrazić? 


Zdziwiłem się, i zanim pomyślałem, dodałem.

-Są pod łóżkiem, jak chcesz to bierz.

Tom wyleciał z łazienki i zaraz wrócił z kulkami.


-Włożysz?

-A może najpierw weźmiemy ten prysznic?



-...No ok...

Zrobił się jakiś smutniejszy wchodząc pod prysznic i odkładając zabawkę.

-Takiego cię nie znałem.


Przyznałem, puszczając gorącą wodę.



-Ja też, ale zawsze lubiłem zabawki... nigdy w nich nie chodziłem... jakoś tak...hmmm... bałem się? Przyszło mi do głowy żeby spróbować..um... lubię taką wodę...

Mruczy. Uroczo. Prawdziwy kot.


-A ty, kiedy wiedziałeś? I kiedy było to z kulkami? Chyba nie na trasie, co?


Zapytał, a ja znów się zaczerwieniłem.



-Że jest gejem uświadomiłem sobie jak miałem 16 lat, i tak, to było na trasie.


-O kurcze... 

Poczerwieniał i zaczął myć nas obu.

-Chyba przez dwa koncerty z tym śpiewałem.

Przyznałem, zakrywając twarz dłońmi. 

-I latałem co chwilę do łazienki. .. i musiałem być cicho.. najgorzej było w busie, jak jechaliśmy.

Szok. Miał szok na twarzy.

-Tam też waliłeś? Przecież prawie zawsze siedziałem koło ciebie! No spałem, ale no...Byłem! Boziu... I, że Gus taki numer zrobił... A, na koncertach? Przecież zawsze byłeś perfekcyjny. 


Tom patrzał się maślanymi patrzałami na mnie i boję się pomyśleć, co on w tej chwili myślał. Sam jak przedawkował vigare to w sumie raz miał na koncercie erekcje, a potem miał na nodze wielkiego siniaka bo jak nie mógł się skupić i źle grał to go biłem.


-Sadysta.


Mruknął, a ja zdałem sobie sprawę, że chyba pomyśleliśmy o tym samym.
-Och... no tak. Wybacz. W każdym razie... no... musiałem jakoś sobie radzić...

Chociaż pewnie w cale nie jesteś z tego zadowolony...

-Jakoś przeżyłem.

Poczułem jego usta na swoich. Uśmiechnąłem się i go przytuliłem.

-Dobra, chodź bo już mnie parzy ta woda.

Poprosiłem.
-OK.

Spłukał nas obu i po chwili nas wytarł, po czym podał mi kulki do rąk.

-Możesz?

Zrobił kocie oczka, a ja nie mogłem im odmówić. Zaczerwieniłem się jak pomidor.

-Matko, co ja robię. 

Chwyciłem te kulki i pokiwałem głową.
-Dzięki.

Pocałował mnie w policzek.

-Wsadzasz Bogowi sexu kulki analne. 

Stwierdził, jakby nigdy nic i odwrócił się do mnie, wypinając tyłek.


-No właśnie...
Skwitowałem, wsadzając mu to i kręcąc głową.
-Co za sytuacja.

-No, a masz mnie jeszcze rozdziewiczyć. Włączysz?

Poprosił.

-Ale to już nie dzisiaj. Ja się boję co to będzie jak dobierzesz się do zabawek w trakcie seksu.

Włączyłem urządzenie i schowałem twarz w dłoniach.

-Jak nie będziesz chciał to nic oprócz Tommy'ego mieć nie będziesz, a zabawki będą dla mnie. 

Odwrócił się i postawił krok. 


-Ale jazda...


I zaczął chodzić w kółko po łazience.


-Idziemy się chwile przespać, a później zjemy obiad na kolacje.


Spojrzał na mnie pytająco.

-Ta i obudzisz się z erekcją.

Westchnąłem.


-Zależy... to ty, wiec no... możesz..? Czegoś użyć... 


Strasznie się przy tym jąkałem.


-No ale możesz no i chodźmy spać.


Powiedziałem szybko i skierowałem się do łóżka.
-Um tylko wiesz... niektóre są większe od Tommego...

Wyszedł z łazienki i skoczył na łóżko, jęcząc. 

-Dobrzeeee...wiesz... ja jeszcze na sekundkę idę do wc...

Wrócił po chwili i bananem.

-Te kulki są zajebiste... nigdy później ich nie nosiłeś?
-No wiem... widziałem. Twoja wola. 

Miałem na myśli, że oddaję się w jego ręce w kwestiach seksu.

-Nie nosiłem
-No to cię później porozciągamy...

Ziewnął.

-Pewnie jeszcze je ponosisz.... Ja bym je nosił ciągle...
Schowałem twarz w dłonie i położyłem się obok niego, wtulając się w jego tors.

-Ale chcę lody wiśniowe...
-Nie ma sprawy, ale ja chcę robić ci lody...

Przytulił mnie mocno.
-Boże... czemu nigdy nie zauważyłem jaki jesteś zboczona? 

Spytałem sam siebie.

-Dobranoc.
-To mnie już nie kochasz? 

Co on taki strachliwy ostatnio?


-Kocham cię najbardziej na świecie ale czasem mnie zawstydzasz
Zapewniłem z uśmiechem.

-Też cię kocham. 

Przytulił mnie mocno i pocałował.

-Branoc, Billy.

Szepnął i zasnął.

-Branoc.

Wtulony w bliźniaka zasnąłem w mgnieniu oka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz