BILL
Stałem tak przez chwilę, czekając, co zrobi mój bliźniak. Chyba w życiu mi tak serce nie waliło, a że wciąż mnie tulił, na pewno to czuł albo słyszał.
-Billy...? Wiesz, że to był żart...?
Zamarłem.
-Ale, jak pozwoliłeś to skorzystam.
Uśmiechnął się po swojemu, szelmowsko i zaczął macać mi tyłek. Zadrżałem i wtuliłem twarz w jego ramię. Objąłem go mocno i wciąż drżałem. W jego ramionach... czuję się bezpiecznie.
-A, tak serio to daj mi proszę czasu... dzisiaj sobie wszystko uświadomiłem...
Objął mnie mocno i wtulił w siebie. Czułem się, jak miś przytulanka, ale to miłe uczucie. Mógłbym tak już zostać na zawsze...
-Ja cię na prawdę kocham. Chciałbym być z tobą, tulić się do ciebie, całować, kochać, przeżywać wszystkie chwile. Tak po prostu... żyć. I nie licz, że ja miałbym być na górze...
Dodałem trochę ciszej ostatnie zdanie i odetchnąłem głębiej.
-W każdym razie... nie poganiam cię. I nie będę. Tylko... nie wychodź, póki ci... koledzy nie pójdą.
Tak, wciąż nie mogę się pozbyć tego strachu przebywania z kimś innym niż bliźniak. To trochę frustrujące, ale z drugiej strony nawet nie mam ochoty na przebywanie z kimś innym.
-Spoko loko, ręce wysoko.
Zapewnił mnie i uśmiechnął się szeroko, na co sam aż się uśmiechnąłem.
-Ale... dildami mogę się bawić?
Zapytał, a ja aż zachłysnąłem się powietrzem i zacząłem kaszleć. Jeszcze zrobił te swoje kocie oczy. Przez chwilę nie byłem w stanie odpowiedzieć.
-J-jeśli chcesz.
Odpowiedziałem niepewnie. Od kiedy on..?! Z resztą, nie będę się pytać. Aż się boję odpowiedzi. Stwierdziłem więc, że bezpieczniej milczeć. Zacząłem znów normalnie oddychać i uświadomiłem sobie, że to macanie po tyłku trochę mnie podnieciło. Cholera! Za rzadko uprawiam seks, by to tak po prostu zeszło! Co ja chrzanię, przecież ja jestem prawiczkiem! Czy można być bardziej żałosnym? Po prostu zarumieniłem się cały jak burak i modlę się tylko, by bliźniak nic nie zauważył.
-To może ja skończę robić ten budyń?
Zaproponowałem. Dobry pretekst, by odwrócić się przodem do blatu i nie musieć narażać się na odkrycie. Zajmę się tym jak zrobię im budyń. Ale on nie odpowiedział. W ogóle opadł na kolana i patrząc mi w twarz dotknął mnie TAM przez materiał spodni. Przecież ja umrę! Co on... Bosz, rozpiął mi spodnie i zdjął wraz z bokserkami!
-T-Tom..?
Jęknąłem cichutko, a on odwrócił wzrok od mojego członka z powrotem na moją twarz i objął lekko uniesioną męskość dłonią, po czym zaczął nią poruszać i ugniatać. Wspominałem, że jestem prawiczkiem i nikt, nigdy oprócz mnie nie dotykał mnie w tych miejscach?! Musiałem zagryźć wargę, bo z moich ust co rusz wyrywałyby się już jęki. Nie da się opisać uczucia, gdy dotyka cię osoba, którą kochasz, która cię pociąga, która jest dla ciebie wszystkim... tego trzeba po prostu doświadczyć. Nagle przejechał językiem po całej długości mojego penisa, a ja nie potrafiłem stłumić jęku przyjemności. Zacisnąłem mocno palce na krawędziach blatu, a Dredziarz wstał z klęczek i przysunął się do mnie tak, że stykaliśmy się niemal torsami, jednak on wciąż mnie pieścił. Miałem już problemy z oddychaniem. W końcu byłem już maksymalnie twardy, ale moje podniecenie w cale nie przestawało rosnąć. Bliźniak objął mnie drugą ręką i przyciągnął do siebie, głaszcząc po plecach. Wtulałem się w niego, a moje wargi rozchyliły się, pozwalając sapnięciom i jękom wydostawać się na zewnątrz. Z zaskoczeniem zdałem sobie sprawę, że drżę. Na całym ciele. A najbardziej nogi. Tom chyba to zauważył, bo objął mnie mocniej, no i zaczął szybciej poruszać dłonią. Długo to już nie zajmie.
-Tom... Tom, ja za chwilę...
Próbowałem coś powiedzieć, ale nie mogłem. Nie byłem nawet pewien, czy zrozumiał to...
-Yhym, dawaj, Billy...
Powiedział wprost do mojego ucha, a silne dreszcze przeszły mnie wzdłuż kręgosłupa. Odrzuciłem głowę w tył i skupiłem się na tej przyjemności, która ogarnęła mnie całego. Jęczałem, nie kontrolowałem tego, i jestem pewien, że przewijało się tam imię mojego brata. Zacisnąłem palce mocno na jego koszulce i wtuliłem w niego, a po chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami. Krzyknąłem, chyba było to "Tommy", ale nie jestem pewien, wygiąłem kręgosłup w łuk i czułem wszechogarniającą przyjemność, od której aż zrobiło mi się słabo. Z lekkim opóźnieniem zdałem sobie sprawę, że doszedłem. Jeśli takie są przeżycia od samej masturbacji, to podczas seksu chyba bym umarł.
Zarumieniłem się mocno, gdy zdałem sobie sprawę, że spuściłem się na dłoń bliźniaka. Gdyby mnie nie trzymał w pasie, leżałbym już na ziemi. Moje ciało opuściły wszelkie siły, ale wciąż czułem tę ogromną przyjemność i spełnienie. Próbowałem uspokoić oddech, ale chyba niezbyt mi to szło.
Bałem się otworzyć oczy, bo bałem się tego, co zobaczę. Może będzie zniesmaczony? Może to był tylko test?
W jednej chwili przez moją głowę przewinęło się 1000 myśli, a ja nie mogłem żadnej uchwycić na dłużej. Wtuliłem się w brata, chowając twarz w jego koszulce i próbując ustać o własnych siłach, co okazało się trudne.
-Um, dobre.
Gdy otworzyłem oczy zauważyłem, że Tom trzyma umazaną moją spermą dłoń przy twarzy. Szok, jaki przeżyłem, po prostu nie do opisania.
-Musimy to robić częściej... Billy, za sekundkę wrócę, muszę do wc...
Powiedział, ale ja nie puszczałem go. Wciąż się w niego wpatrywałem zmieszanym, zawstydzonym i zagubionym wzrokiem. Przełknąłem wielką gulę w gardle.
-Je... jeśli musisz to zrobić, to... ja... ja mogę... nie, że s-seks czy... czy lód a-ale... pomóc ci..
Jąkałem się tak, jak od dawna się nie jąkałem. Nie miałem odwagi wypowiedzieć się inaczej. Po prostu nie.
TOM(my)
Supcio! To smakuje jak lody waniliowe! Tylko że ciepłe.
Już miałem iść do łazienki, kiedy Billy rzucił mi swoją propozycje... nie powiem...zaszokowała mnie. Chciałem spróbować jego penisa i był... dobry nawet bardzo, ale jeszcze nie odważę się zrobić loda.
Za to sperma jest świetna! Mógłbym ją pić na śniadanie, obiad, podwieczorek i kolacje... jest pyyyycha... (Leżę na ziemi - dop.Neko)
-Billy... nie chcę cię wykorzystywać...
-A-ale, to nie będzie wy-ykorzytywanie. P-przecież ty m-mi, t-to j-ja też...
Jego psychika jest skomplikowana... Ale, czy się zgodzić?
Nie zdążyłem zareagować, a on już mi zsunął spodnie i wziął w łapkę Tommy'ego, który oczywiście się do niego łasił i zwiększył swą objętość. Billy cały zaczerwieniony jak buraczki ćwikłowe (no co? Lubię je...-dop.Azu) ruszył tą rączką ze dwa razy, a ja jak to ja znowu prawie się nie wywaliłem dochodząc. Przy okazji stękając cicho
-Biiiillllyyyy...
Bosze... takiego orgazmu to w życiu nie miałem! Billy jest najj!!...
Spojrzałem na niego, a on był najwyraźniej zaskoczony, że mu tak szybko doszedłem... ma magiczne łapki... zrobił hokus pokus i doszedłem.
-Um, Bill... Jesteś zbyt sexy i podniecający, a po za tym masz złote łapki...
Powiedziałem, a on spojrzał na nie czy rzeczywiście ma je ze złota, czy nie... i znów spojrzał na mnie, a później na rączki i znowu na mnie...
I tak polizał swoją łapkę, końcówką języka przejechał po palcu, że Tommy już zaczynał się łasić! Już zamierzał wziąć jeszcze jeden liz, gdy...
-Nie!!!!
(I w tym momencie umarłam :D -dop. Neko)
Wziąłem jego dłoń pod kran i szybko spłukałem spermę.
-Billy, jeżeli jeszcze raz polizałbyś palca to Tommy by znów zacząłby się łasić! Możesz się powstrzymać przy mnie od lizania palców? No chyba, że chcesz pogadać z tym na dole, a uwierz on bardzo chętnie zawrze z tobą znajomość.
Uch... chyba "troszkę" go zaszokowałem... i no... tak "trochę" zrobił się czerwony na twarzy... kiwnął głową mrucząc jakieś potwierdzenie i znów popatrzył się na swoje buciki. Skoro on tam luka to ja też! I wiecie co? Znalazłem przyczynę jego patrzenia się akurat w ich stronę...
Tam był...okruch! (To nie jest przyczyna, Tom zmyśla xD -dop. Neko, Na pewno... xD -dop. Azu) Schyliłem się i otrzepałem mu tego kapcia. Wyprostowałem się i odwróciłem go w stronę blatu, w między czasie poprawiając nasze spodnie. Przytuliłem go od tyłu i położyłem mu swoją głowę na ramię.
-Um to zrobisz mi ten budyń? Ale z bitą śmietaną... taki naj...
-Dobrze. A, twoi koledzy chcą...
Kątem oka zobaczyłem, że jego czerwona twarz przybrała prawie iż kolor krwi! No tak... pewnie słyszeli... a jak nas... o kurczę...wyjedziemy do Francji, o!
-W razie czego wyjedziemy do Francji... Um, a może budyń ich przekupi? To ja zrobię bitą śmietanę...
Odkleiłem się od mojego czerwonego braciszka i zacząłem wyciągać składniki i mikser. Założyłem te cósie co miksują przyczepiłem do stojaka, gdzie stała miska, wlałem mleko, proszek i zacząłem ubijać... znaczy mikser, ja się gapiłem mieszając jakiś proszek co robi, żeby śmietanka była taka sztywna... po jakiś 20 minutach skończyliśmy i zawołałem chłopaków. Weszli tutaj z czerwonymi twarzami, na co Bill jeszcze bardziej, o ile to możliwe, poczerwieniał, no i żeby nie było to ja też się zarumieniłem... No wiecie.... żeby się nie wyróżniać z tłumu.
Jako najbardziej zaciekawiony i chyba najodważniejszy z nas rozmowę zaczął Mark.
-Um, wy...no...jesteście razem?
-Uch... no... tak jakby... właściwie to... tak. Powiecie komuś?
Reakcja mojego rozmówcy mnie... zaskoczyła... nieee... zaszokowała...
-A, jednak! Super! Wiedziałem!!
Wywrzeszczał i przytulił się najpierw do mnie, a później do Billa. Zaczął go wypytywać o szczegóły co i jak. Widziałem, jak mój biedny braciszek patrzy na niego przerażony i wtedy poczułem, jak ściska moją dłoń. Mocno, bardzo mocno. Ścisnąłem jego dłoń. A, mnie dopadł Damon.
-Przepraszam, za niego, ale uwielbia twincesty...
BILL
Co. To. Za. Ludzie. Matko, dobrze, że Tom tu jest, bo bym się chyba rozpłakał. Ten chłopak mnie co chwilę ściska, potrząsa, piszczy i krzyczy. Patrzyłem w ziemię i rzucałem spojrzenie na bliźniaka, który rozmawiał z tym drugim. Damon? Chyba tak.
-I jak? Jak było? Jak ci robił dobrze?
Zapytał podekscytowany, z wielkim bananem na twarzy. Szok na mojej twarzy to chyba mało powiedziane.
-Ja... jakbym...To było... magiczne. Jakbym przeniósł się do innej rzeczywistości. Cudowne.
Stwierdziłem cicho, nie patrząc na nikogo. Jak się okazało, wszyscy mnie słuchają. Brat przyciągnął mnie do siebie i objął.
-Dobra, wszyscy do stołu.
Zarządził. Odetchnąłem, wtulając się w bliźniaka i na chwilę zamknąłem oczy. Ci ludzie mnie nie zjedzą. Tom im ufa, więc ja też mogę... chyba. Nie mogę tak reagować. Ścisnąłem jego dłoń i usiadłem razem z bratem do stołu i wszyscy zaczęli jeść budyń. Nawet nie słuchałem, co mówią, ale... Mark? Mark, był strasznie podekscytowany przez cały ten czas. Wpatrywałem się w mój budyń i powoli go jadłem, ale kompletnie nie miałem głowy do tego wszystkiego. Najpierw Tom mówi, że potrzeba mu czasu, a zaraz potem robimy sobie nawzajem dobrze... na samą myśl czuję ciepło w podbrzuszu.
Zerknąłem na brata, który już dawno skończył swoją porcję i z uśmiechem rozmawia z przyjaciółmi. Uwielbiam jego uśmiech. Podsunąłem mu moją, niemal nietkniętą porcję budyniu, na co spojrzał na mnie z niezrozumieniem.
-
O nie, Billy. Masz wszystko zjeść. Jesteś za chudy, a budyń jest pycha.... no chyba że mam cię pokarmić?
Przesunął miskę z powrotem w moją stronę, a ja spojrzałem na niego cierpiętniczo. No proszę cię, noo...
-Ale ja lubię być chudy.
Wydąłem wargi i zacząłem gmerać łyżką w tej brązowej papce... Matko, jak to brzmi...
-No tą bądź chudy, ale przy tobie to czuje się gruby.
Wziął łyżkę i zaczął mnie karmić. Powiedzcie mi, czemu jadłem, jak mi to podtykał pod nos?
-Za mamusie, za tatusia, za Josta, za Geo, za Gusa...
Wymieniał przy każdej kolejnej łyżeczce. W końcu zamknąłem usta i spojrzałem na niego. Nie zjem nic a nic więcej. O nie! Nie ma takiej opcji. W dodatku czułem na sobie spojrzenia tej dwójki. Przekrzywiłem lekko głowę.
-Tooom...
Jęknąłem cicho i przytuliłem się do niego. Jak się będę łasić, to nie każe mi więcej zjeść, co nie? Trochę zmęczony jestem...
-Za braciszka...
Podetknął mi łyżkę pod nos. Jęknąłem cicho i zjadłem tę ostatnią łyżeczkę. Wtuliłem się w jego tors.
-Toooom... proszę, ja już nie mogę.
Jęknąłem prosząco. Przytuliłem się do niego mocno i schowałem twarz w jego koszulce.
-Nie możesz mówisz?
Spytał niemrawo, a ja podniosłem wzrok na niego. No wiesz co, Tom... Czemu się tak dziwnie patrzysz na tę miskę? Co ona ci zrobiła?
-Billy... jak możesz nie móc, jak w szpitalu jadłeś więcej! Własnego budyniu nie zjesz? Zaraz... a może ty tam coś dosypałeś? Herę...? Kokę...? Ee, a może viagrę? Hmm?
Odsunąłem się od niego i wydąłem wargi. Widziałem, jak Mark i Damon zerkają na siebie a potem na swoje krocza. Serio? Serio? No jak oni mogą! Jak Tom może! Założyłem ręce na piersi.
-Wiesz co? Wiesz co? Gdybym chciał seksu, to bym powiedział, a nie dodawał jakiś świństw. Po prostu jestem zmęczony.
Mruknąłem cicho. Nie to, że nie chcę seksu... no z Tom'em. Tylko, ale... boję się. Bardzo. No i w ogóle... A kiedyś czytałem opowiadanie, gdzie chłopak uprawiał seks ze swoim chłopakiem i oprócz swojego sprzętu włożył mu w tym samym czasie wibrator... a mój brat podobno ma kolekcję... co, jak on mi to zrobi? A ja nie będę gotowy? Albo będzie boleć? Jego członek jest większy niż mój wibrator! Czemu ja zawsze muszę mieć takie myśli w takich chwilach? No czemu?
Po prostu spuściłem wzrok i skierowałem się do wyjścia z kuchni. Chcę do łóżka. Do mojego ciepłego, miękkiego łóżeczka, pod moją kochaną kołderką i najlepiej z moim grzejnikiem, czyli z Tom'em. Wyszedłem z kuchni, rzucając tylko krótkie "cześć" i wyszedłem na górę. Wszedłem do pokoju i zgarniając czyste bokserki i za dużą na mnie koszulkę - nie zgadniecie! Wszystko na czarno! Suprise! - Wszedłem do łazienki i zrzuciłem moje ciemne ubranka, bardzo wygodne z resztą i wpakowałem się pod prysznic. Ciepła woda jest taka przyjemna! Bosz, rozpływam się. No i najważniejsze, jest... ciepła. Bosz, czemu mi tak zimno... może Tom miał rację, że jestem za chudy... podobno przy anoreksji tak to działa... że jest ci wtedy zimno. Mimo wszystko zimno. Trzeba mi więcej ciepła. Więcej, więcej, jak najwięcej.
Westchnąłem cicho i powoli się umyłem, po czym z mokrymi włosami, w moich przydużych rzeczach (ta bluzka w cale nie jest po Tom'ie, a wygląda, jakby była), wróciłem do swojego pokoju i co tam zastałem? Braciszka, który rozwalił się na moim łóżku i spodnie mu lekko zjechały z bioder - jak mu mówię, że dresy się kupuje w swoim rozmiarze bo inaczej gumka jest za duża, to się mnie nie słucha - i śpi sobie w najlepsze. Uśmiechnąłem się delikatnie i pogłaskałem go po głowie. I wtedy moją uwagę przykuło to pudło, które tu przytachał, gdy mnie obudził tą niebezpieczną zabawką. Wypchane pod samo wieko... bandany? Ma ich aż tyle?
Wziąłem pudełko w dłonie i zacząłem grzebać. Może znajdę jakąś bandanę, jakiej nie ma i będę mógł mu ją kupić? Dobra, co my tu mamy, z czaszką, czarna, biała, fioletowa, z LA, z Włoch....
...
...
...
...
Dobra, nigdy więcej nie będę grzebać mu w rzeczach. To nie pudło bandan! Tu... tu jest jego kolekcja! Jemu się to wszystko mieści? W sensie w nim? Niektóre są większe, niż jego Tommy...
Zerknąłem na śpiącego bliźniaka. Co ja mam o tym myśleć? Spojrzałem na mojego braciszka i zacząłem myśleć. Jeśli on lubi tak... ale on zawsze był hetero... a ja nie mogę w nim... O CZYM JA MYŚLĘ?!
Odetchnąłem, żeby się uspokoić i odłożyłem pudełko z powrotem na ziemię, po czym położyłem się za plecami bliźniaka i wtuliłem się w niego. Wtuliłem nos w jego plecy i otuliłem nas kołdrą, po czym zacząłem odpływać. Przed zaśnięciem jeszcze czułem, jak Tom obraca się do mnie przodem i przyciska mnie do swojej piersi. Odetchnąłem, wdychając jego zapach i zupełnie straciłem świadomość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz