piątek, 30 września 2016

Info

Hejo,
chcę Wam powiedzieć, że z Azu już jutro zakończymy pisanie "Dla Ciebie", jednak mamy jeszcze caaaaaaaałą naszą rozmowę do skopiowania i zbetowania - będziemy udostępniać regularnie, ale przed nami jeszcze dużo pracy ;)

W każdym razie jutro zaczniemy już pisać, zgodnie z obietnicą, "Tylko księżyc wie", chociaż, jak mam być szczera, to mamy już prolog/jego połowę ;)
Więc na pewno nie zabraknie Wam rozdziałów do czytania!

No i, uwaga uwaga - zostanie też niedługo założona na Facebook'u strona Czarnych Róż.
Jako, iż moja strona na Facebook'u została usunięta, założymy z Azu wspólną na której będą informacje o publikacji nie tylko nowych rozdziałów tutaj, ale i na naszych osobnych blogach a także parę innych rzeczy będzie się pojawiać na tej stronie ;) Mam nadzieję, że ją polubicie :)

O ostatnim pomyśle jeszcze nic nie mówiłam Azu, ale myślę, czy nie założyć dla Was wspólnego Instagrama, tzn. ja z Azu miałybyśmy wspólne konto na Instagramie i moglibyście trochę nas dzięki temu poznać, także od strony prywatnej :) Instagram co prawda nie obejmował by zdjęć prywatnych - przynajmniej, jeśli chodzi o mnie - chciałabym pozostać jednak anonimowa dla ogółu i nie byłoby tam zdjęć mojej twarzy ani niczego na tyle charakterystycznego, żeby mogło Wam powiedzieć, kim na prawdę jestem, jak np. adres. Co nie znaczy, że jak zapytacie prywatnie to Wam nie powiem - możliwe, że powiem, ale nie koniecznie od razu i nie zawsze :P

Ale, wracając do sedna - chcielibyście coś takiego czy niespecjalnie podoba Wam się ten pomysł?
Piszcie w komentarzach! :)

Myślę, że to tyle...

do zobaczenia!

Azu i Neko

czwartek, 29 września 2016

Rozdział 15

TOM

Po pięciu sekundach odwróciłem się i przytuliłem do Billa. Nie chcę widzieć jego twarzy no bo... to krępujące... Tom Kaulizt nie dość że ma wygolony tyłek to jeszcze nosi korek! Widziałem kontem oka że się zaczerwienił, ale i tak się we mnie wtulił...

-A, podobno wiem o tobie wszystko.

-Wiesz, tylko te trzy tygodnie jakoś... mnie zmieniły, szczególnie w sferze seksualnej. Włosy mi zawsze przeszkadzały, ale dopiero jak spróbowałem anala to stwierdziłem, że sobie zgolę... Teraz, skoro jestem gejem, (uwielbiam tę zmianę, bo wcześniej gejem nie był xD - dop. Neko) to zastanawiam się, czy mogę ogolić sobie nogi... A, korek noszę gdzieś od tygodnia, so... 

-Nie wiem, co mam ci powiedzieć. 

-Który krem do depilacji polecasz? 

-Nie wiem, nie depiluje się.

Zaprzeczył. 

-Czemu?

Chyba znowu zrobił się czerwony,... ale dlaczego?

-Bo ja... ja nie mam zbyt bujnego zarostu.

-Nie rozumiem....

-No nie rosną mi na tyle włosy, żebym musiał się dopilnować.

-A, ja myślałem, że ty depilujesz... 

Szok...

-Ale pomożesz szukać?

Spojrzałem na niego robiąc kocie oczka. Skinął głową. 

-Pomogę, ale nie idę do kosmetyczki! Ona mnie zje.

Biedaczek boi się nie tego człowieka co powinien...

-Niee.... Ona cię nie zje... Prędzej ja... a konkretniej to cię wypije... po za tym, krem wystarczy, sam sobie ogolę, najwyżej ty mi pomożesz, ale to już w Los Angeles...

-Jak to w LA?

Chyba go zaszokowałem...

-Am, no... przeprowadzamy się... pojutrze.

Wziąłem pudełko gdzie był pas i wyciągnąłem stamtąd dwa bilety do Miasta Upadłych Aniołów.
Kojarzycie spodki? Właśnie Bill ma takie lampidła....

-Jak? Co? Skąd ten pomysł? Gdzie będziemy mieszkać?

-Uznałem, że przyda ci się zmiana otoczenia... takie wakacje, działalność Tokio przerwiemy i wznowimy ją kiedy będziemy chcieli, Jost, Geo i Gus się zgadzają, a mieszkać będziemy trochę za miastem i tyle ci powiem. Reszta to niespodzianka.

Uśmiechnąłem się czekając na jego reakcje. Ha! Wiedziałem! Aż zaniemówił z wrażenia! Gdy nagle...

-Znalazłeś zeszyt?

-Em... Jaki zeszyt?

Żeby się nie kapnął, żeby się nie kapnął, żeby się nie kapnął...!

-Mój. Na biurku go chyba zostawiłem...

-Jaki? Nie widziałem go...

-Nie?

Uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.

-Miło, że to dla mnie zrobiłeś.

Złapałem się za policzek i patrzyłem na jego uśmiech jak w obrazek... No i… Nie kapnął się!

-Dla ciebie, tylko dla ciebie...

-Tom?

Wtulił się we mnie jeszcze bardziej...

-Zrobię dla ciebie wszystko, wiesz? Tylko czasem potrzebuje trochę czasu...

-A rozdziewiczysz mnie?

Aww... jaki z niego buraczek...

-J-j-j-jeśli chcesz t-to... m-m-mogę...

-Jej, a ja myślałem, że będę dziewicą do końca życia...

No serio tak myślałem! Billy już nią nie jest ale ja jestem... i co? Mam chodzić w białych sukienkach?? Ale, hmm... dziewicą czy dziewicem?

Czemu on schował twarz w dłonie? Przecież jest słoodki... 

                                                                                               ...Chciałbym go polizać


BILL

Boże! O co ten człowiek mnie prosi! I to po tym, jak mnie rozdziewiczył... no nie do końca, bo rozdziewiczył mnie tamten oblech jak mnie porwano, ale no... a potem znowu to zrobiliśmy... ten człowiek chyba nigdy nie ma dość. Wiedziałem, że ma duże zapędy seksualne i że z dziewczynami często robi to kilka razy z rzędu, ale ja nie, bo, jakby nie było, to był mój pierwszy w ogóle seks... w sensie kochanie się, bo gwałtu nie liczę... chyba o tym zapomniał. I jeszcze chce, żebym go rozdziewiczał! Ja się do tego nie nadaję... ja się przy nikim innym nie odzywam... w ogóle, że pozwoliłem mu na to... to chyba tylko dlatego, że go kocham i ufam bezgranicznie.

Ale noo! Ja... ja nie mogę. Nie teraz. Nie jestem gotowy. Nie chcę umierać! Muszę to przyznać...

Spojrzałem na mojego zadowolonego bliźniaka. Co za człowiek... pełen energii... w sumie zawsze miałem więcej energii niż on, więc co się ze mną dzieje? To chyba te moje głodówki.

-Tom?

Zacząłem, zanim to dobrze przemyślałem.

-Hmm?

Spytał ciekawie, przyglądając mi się.

-Jak mnie potem spytasz to nigdy się nie przyznam, ale zmuszaj mnie, żebym jadł jak kiedyś... przed por... porwaniem mało jadłem a wtedy w ogóle i... no i po prostu... czuję tego skutki.

Poprosiłem go cicho.

-A, co ja robię Billy? Nawet cię karmię...Ale będę mógł cię jeszcze pokarmić? Fajne to.... Albo zaadoptujmy dzidziusia! Będziemy do niego wstawać na zmianę, ale ja karmie!

........ (Z serii - Bill się załamał, nie ma co mówić. Zgodzicie się?  - dop. Neko)


-Zero dzieci! Proszę cię... one nie pasują do naszego stylu życia. Wolę psa... ale jak chcesz to możesz mnie pokarmić.

Proszę, żeby zmienił zdanie, błagam, ja i dzieci... on i dzieci! Nie, nie, nie, NIE.

-Ale, ja lubię dzieci!

Znów zrobił swoje kocie oczka. Nie, proszę...


-Tom, błagam Cię... my sami wciąż jesteśmy dziećmi. Zastanowimy się jak będziemy mieć 26 lat okey? 

Stwierdziłem trochę pewniej i uśmiechnąłem się. To się dzieje naprawdę...
-Kocham cię, Tom

Powiedziałem i wtuliłem się do niego.
-Ja ciebie bardziej.
-No nie wiem...
-A, myślisz, że ja wiem? Ty byłeś lepszy z matmy... Ale jak będziemy mieć dziecko ,to będzie dziewczynka, ok? Będę ją rozpieszczał i kupował różowe sukienki, a jak dorośnie to odganiał od niej chłopaków, bo będzie najpiękniejsza.

Czego on się naćpał? To ten budyń z wczoraj? Zrobiłbym faceplam ale by się obraził... po prostu westchnąłem

-Zobaczymy, Tom

Odparłem i wstałem, przeciągając się.


-Przydałoby się umyć...

-Idę z tobą!


Spojrzałem na niego i skinąłem głową.

-Okey. Ale ciepła woda, bo zamarznę.
Po chwili poczułem szarpnięcie za rękę i zostałem pociągnięty do łazienki, przy czym pierwszy raz od długiego czasu zacząłem się głośno śmiać. Bliźniak aż przystanął, chwycił mnie w swoje ramiona i okręcił naokoło.
-I tak ma być cały czas.

Zastrzegł sobie ze śmiechem.

-Po za tym, musimy cię utuczyć, bo jak będziemy mieć dziecko to ty mi padniesz!
Zaśmiałem się.

-Tylko z tobą.
-Że dzieci? Z innym ci nie pozwolę! Jako twój brat i chłopak, a także ojciec, albo matka twoich dzieci!
Na chwilę zamilkłem.
-Uhm... Tom? Chodziło mi o to, że tylko z tobą umiem się śmiać. Ostatnio..
-A-ha... To śmiać możesz się ze wszystkimi, tylko masz nikogo nie podrywać, ani nie dawać się podrywać... Ten Lambert ma podobno na ciebie ochotę...
-Tom? Ale ja kocham tylko ciebie... Nie chce nikogo podrywać.
-Ale, ktoś może ciebie podrywać! Masz mi tą osobę pokazać a ja mu jaja urwę i wykastruję tępym nożem.
Powiedział nadzwyczaj spokojnie a ja spojrzałem na niego lekko niepewnie.
-Może wystarczy jak mu powiem, że go nie chcę.

-No, a jak nie to kastracja! Wanna czy prysznic?
-Prysznic, bo w wannie zasnę.

Przyznałem, po czym skierowałem się do kabiny, ale przystanąłem czekając na brata.

-Po co od razu kastracja? Starczy jak się oczepią.
-To ich pobije i... Billy... Bo ja...no...

Czemu on się tak zaczerwienił?

-Muszę korek wyjąć..

Odwróciłem się do ściany, wzdychając cicho.


-I po co ty go nosisz...

-Bo to cholernie przyjemne. Powinieneś spróbować... ten jest może dla ciebie za duży, ale mam mniejsze jak chcesz...


Usłyszałem szum wody.

-Już możesz.

-Może lepiej nie. Może zapomniałeś, ale nie mam doświadczenia w tym jak ty i chodziłbym non stop podniecony.


-Hę, kiedyś tak łaziłeś?


-Kiedyś...


Przyznałem cicho.

-Kiedy? Powiedz... 


Poprosił z nadzieją i standardowo zrobił te swoje kocie oczy.

-D-dwa lata temu przegrałem zakład z... z Gustav'em... obiecał nie wygadać, że jestem gejem, ale miałem to nosić.

-Co???????


Otworzył szeroko oczy w zaciekawieniu.

-No bo... byliśmy w nowym hotelu i dopiero przyjechaliśmy i szedłem pod prysznic i się spytał czy nie mam wody a ja mu żeby poszukał w torbie i zapomniałem, że tam miałem wibrator i jak wyszedłem to siedział na łóżku i się tym bawił i się przeraziłem i zacząłem błagać, żeby nikomu nie mówił i że zrobię dla niego wszystko itd i popłakałem się, żeby nigdy w życiu nie mówił tobie i powiedział, że nie powie jak wygram zakład i miałem w klubie poderwać laskę, ale tego nie zrobiłem, bo nie umiem bawić się czyimś uczuciami i odpuścił mi, ale ja się spytałem, czy tak po prostu odpuszcza, a on że nie i kazał mi to nosić przez tydzień. Ale było minęło i cały tydzień mi stał i co chwilę musiałem sobie robić dobrze, bo bym zszedł, bo on mi dał takie co wibrowało.


Wyrzuciłem jednym tchem, prawie się potem zapowietrzając.

-Co?! No mów?! 


Prosił, mega zaciekawiony.


-Kulki analne. Niektóre wibrują.




-Masz je gdzieś jeszcze?


Spytał z nadzieją a ja pokiwałem głową.



-A po co ci?

-Mogę???

Wielka nadzieja w głosie. Nie mów mi, że...

-Ch-chcesz w tym chodzić? 

Błagam, zaprzecz, błagam, zaprzecz...

-Taak... 

Uśmiechnął się szeroko.

 Szok. Szok. Szok. Zapomniałem, jak się oddycha. Szok. Szok. Szok* 
Doczekałem dnia, kiedy Tom Kaulitz, bóg seksu chce chodzić z wibrującymi kulkami w tyłku... jutro będzie koniec świata...

-To mogę? No proszę, no... 

Zaczął się do mnie łasić, jak rasowy kot.

-Nie wiem, czy bardziej przeraza mnie to, że tego chcesz, czy ze myślałem, że będziesz chciał włożyć to mi.



-Tobie później, ok? Nie obrażaj się, ale chcę w tym pochodzić...

-O co mam się obrazić? 


Zdziwiłem się, i zanim pomyślałem, dodałem.

-Są pod łóżkiem, jak chcesz to bierz.

Tom wyleciał z łazienki i zaraz wrócił z kulkami.


-Włożysz?

-A może najpierw weźmiemy ten prysznic?



-...No ok...

Zrobił się jakiś smutniejszy wchodząc pod prysznic i odkładając zabawkę.

-Takiego cię nie znałem.


Przyznałem, puszczając gorącą wodę.



-Ja też, ale zawsze lubiłem zabawki... nigdy w nich nie chodziłem... jakoś tak...hmmm... bałem się? Przyszło mi do głowy żeby spróbować..um... lubię taką wodę...

Mruczy. Uroczo. Prawdziwy kot.


-A ty, kiedy wiedziałeś? I kiedy było to z kulkami? Chyba nie na trasie, co?


Zapytał, a ja znów się zaczerwieniłem.



-Że jest gejem uświadomiłem sobie jak miałem 16 lat, i tak, to było na trasie.


-O kurcze... 

Poczerwieniał i zaczął myć nas obu.

-Chyba przez dwa koncerty z tym śpiewałem.

Przyznałem, zakrywając twarz dłońmi. 

-I latałem co chwilę do łazienki. .. i musiałem być cicho.. najgorzej było w busie, jak jechaliśmy.

Szok. Miał szok na twarzy.

-Tam też waliłeś? Przecież prawie zawsze siedziałem koło ciebie! No spałem, ale no...Byłem! Boziu... I, że Gus taki numer zrobił... A, na koncertach? Przecież zawsze byłeś perfekcyjny. 


Tom patrzał się maślanymi patrzałami na mnie i boję się pomyśleć, co on w tej chwili myślał. Sam jak przedawkował vigare to w sumie raz miał na koncercie erekcje, a potem miał na nodze wielkiego siniaka bo jak nie mógł się skupić i źle grał to go biłem.


-Sadysta.


Mruknął, a ja zdałem sobie sprawę, że chyba pomyśleliśmy o tym samym.
-Och... no tak. Wybacz. W każdym razie... no... musiałem jakoś sobie radzić...

Chociaż pewnie w cale nie jesteś z tego zadowolony...

-Jakoś przeżyłem.

Poczułem jego usta na swoich. Uśmiechnąłem się i go przytuliłem.

-Dobra, chodź bo już mnie parzy ta woda.

Poprosiłem.
-OK.

Spłukał nas obu i po chwili nas wytarł, po czym podał mi kulki do rąk.

-Możesz?

Zrobił kocie oczka, a ja nie mogłem im odmówić. Zaczerwieniłem się jak pomidor.

-Matko, co ja robię. 

Chwyciłem te kulki i pokiwałem głową.
-Dzięki.

Pocałował mnie w policzek.

-Wsadzasz Bogowi sexu kulki analne. 

Stwierdził, jakby nigdy nic i odwrócił się do mnie, wypinając tyłek.


-No właśnie...
Skwitowałem, wsadzając mu to i kręcąc głową.
-Co za sytuacja.

-No, a masz mnie jeszcze rozdziewiczyć. Włączysz?

Poprosił.

-Ale to już nie dzisiaj. Ja się boję co to będzie jak dobierzesz się do zabawek w trakcie seksu.

Włączyłem urządzenie i schowałem twarz w dłoniach.

-Jak nie będziesz chciał to nic oprócz Tommy'ego mieć nie będziesz, a zabawki będą dla mnie. 

Odwrócił się i postawił krok. 


-Ale jazda...


I zaczął chodzić w kółko po łazience.


-Idziemy się chwile przespać, a później zjemy obiad na kolacje.


Spojrzał na mnie pytająco.

-Ta i obudzisz się z erekcją.

Westchnąłem.


-Zależy... to ty, wiec no... możesz..? Czegoś użyć... 


Strasznie się przy tym jąkałem.


-No ale możesz no i chodźmy spać.


Powiedziałem szybko i skierowałem się do łóżka.
-Um tylko wiesz... niektóre są większe od Tommego...

Wyszedł z łazienki i skoczył na łóżko, jęcząc. 

-Dobrzeeee...wiesz... ja jeszcze na sekundkę idę do wc...

Wrócił po chwili i bananem.

-Te kulki są zajebiste... nigdy później ich nie nosiłeś?
-No wiem... widziałem. Twoja wola. 

Miałem na myśli, że oddaję się w jego ręce w kwestiach seksu.

-Nie nosiłem
-No to cię później porozciągamy...

Ziewnął.

-Pewnie jeszcze je ponosisz.... Ja bym je nosił ciągle...
Schowałem twarz w dłonie i położyłem się obok niego, wtulając się w jego tors.

-Ale chcę lody wiśniowe...
-Nie ma sprawy, ale ja chcę robić ci lody...

Przytulił mnie mocno.
-Boże... czemu nigdy nie zauważyłem jaki jesteś zboczona? 

Spytałem sam siebie.

-Dobranoc.
-To mnie już nie kochasz? 

Co on taki strachliwy ostatnio?


-Kocham cię najbardziej na świecie ale czasem mnie zawstydzasz
Zapewniłem z uśmiechem.

-Też cię kocham. 

Przytulił mnie mocno i pocałował.

-Branoc, Billy.

Szepnął i zasnął.

-Branoc.

Wtulony w bliźniaka zasnąłem w mgnieniu oka.

czwartek, 22 września 2016

Rozdział 14

BILL

Czułem usta bliźniaka na swoich a po moich plecach przeszedł elektryzujący dreszcz. Ciepło zaczęło kumulować się w moim podbrzuszu. Wplątałem palce w jego dredy i przyciągnąłem go odrobinę bliżej. Gdy na moment się ode mnie odsunął, zerknąłem mu w oczka.

-Uhm... rozkujesz mnie?

Spytałem cichutko, patrząc na jego zadowoloną twarz.

-Później.

Uśmiechnął się szelmowsko, od czego aż mnie przeszedł dreszcz, po czym przejechał palcami po moim policzku.

-Daj mi się sobą zająć.

Poprosił i znów mnie pocałował, a ja czułem wciąż rosnące podniecenie. Przez to, że jestem w samych bokserkach, na pewno lepiej to widać. Przejechałem wolną ręką po jego karku i podrapałem go poniżej linii włosów. Bliźniak zamruczał mi w usta i zjechał dłonią od mojego obojczyka aż do linii bokserek i zacisnął dłoń na moim członku, na co aż westchnąłem. Zaczął mnie tam masować a mnie lekko zamroczyło. Jęknąłem mu w usta, a brat zjechał nimi na moją szyję. Boże, szyja to mój czuły punkt. Sapnąłem, gdy poczułem jego dłoń pod moją koszulką.

-Tooomyyy...

Jęknąłem, gdy poczułem palce na moich sutkach. Przecież on mnie zabije! Z przyjemności, oczywiście. Po chwili poczułem, jak ściąga ze mnie koszulkę, przywiązując ją do oparcia łóżka, bo przecież przez jedną rękę jej nie zdejmie... Sapnąłem, jego dłonie wręcz doprowadzały mnie do szaleństwa. Na chwilę przestał mnie dotykać, a potem poczułem, jak przywiązuje mi drugą rękę do łóżka. Spojrzałem na niego i zauważyłem, że nie ma na sobie bandany. Więc tym mnie związał... Westchnąłem cicho, gdy znów zaczął badać moje ciało. Zostawiał mokre ślady pocałunków na moim torsie, i znów wrócił dłonią na moje uda. Masował je, wyrywając z moich ust jęki i sapnięcia.

W końcu zsunął ze mnie bokserki, a gdy zacisnął swoją dłoń na moim podnieceniu, jęknąłem i spróbowałem go dotknąć, ale nie mogłem, przez związane ręce.

-Misiu... jak byś mnie dotknął to by z zabawy były nici...

Spojrzałem na niego z niezrozumieniem. Dlaczego? Ja tu się rozpływam z przyjemności, a on nie ma nic...

-Jak to?

Jakimś cudem wychrypiałem, a zaraz po tym jęknąłem, czując, jak jego dłonie przesuwają się w górę, dążąc do mojego małego Billy'ego.

-Jesteś za sexy...

Wyjaśnił, na co poczułem jeszcze większe ciepło na policzkach. Pocałował mnie w usta i pogładził dłonią mój policzek. Przez kilka chwil wpatrywaliśmy się w swoje oczy, po czym odgarnął włosy z mojego czoła. Zaraz potem zdjął swoją bluzkę i mogłem podziwiać jego lekko umięśniony tors. Chwycił w dłoń mojego członka i zaczął mnie masturbować, aż byłem już zupełnie twardy. Jęczałem pod nim zupełnie bezwstydnie, aż zabrał dłoń z mojego penisa i przeniósł ją na pośladki, unosząc mnie delikatnie. Masował mnie przez chwilę, a sapnięcia wypełniały pokój. Czułem jego twardą męskość, wbijającą się w moje biodro. Zaczął masować moje wejście. Najpierw powoli, niespiesznie, zataczając kółka. Potem, gdy odrobinę się rozluźniłem i przy okazji znów wyjęczałem jego imię, włożył we mnie pierwszy palec. Jęknąłem i wzdrygnąłem się. Spojrzał mi w oczy. Widziałem w nich podniecenie... i miłość... i troskę... Umarłem? Jestem w niebie?

-Billy... Wiesz ja sobie uświadomiłem, że ja chyba nie jetem gejem...

Zamarłem, gdy to powiedział. Otwarłem szeroko oczy ze zdziwienia. Poczułem łzy.

-Ja jestem chyba Billo-Kaulitzo- seksualny...

Spojrzałem na niego z niezrozumieniem i rozbawieniem. Co za człowiek.

-Nie strasz mnie tak.

Poprosiłem cicho i jęknąłem znów, gdy wsadził we mnie drugi palec. Spojrzał mi w oczy.

-Ale cię kocham...

Szepnął, a ja miałem wrażenie, że czas się zatrzymał.

-Też cię kocham, Tom. Nawet nie wiesz, jak bardzo.

Złożył pocałunek na moich ustach i stłumił mój jęk, gdy wsadził we mnie kolejny palec i zjechał pocałunkami na moją szyję. Długą chwilę pieścił mnie i wyrywał z moich ust kolejne jęki i sapnięcia, aż w końcu poczułem, jak wyjmuje ze mnie palce i to sprawiło, że nie mogłem przez chwilę oddychać. Zerknął mi w oczy.

-Mogę?

Spytał, a ja skinąłem głową. Jestem tak podniecony, że zaraz chyba zwariuję. Odsunął się ode mnie i zdjął swoje spodnie i bokserki, po czym znów położył się na mnie i otarł nasze członki o siebie. Sapnąłem podniecony i zniecierpliwiony. Poczułem jego członek przy moim wejściu. Napierał na niego lekko, a ja się wierzgnąłem. Złapał dłońmi za moje biodra i zaczął wchodzić we mnie powoli, wpatrując się w moją twarz. Jęknąłem, a po chwili był we mnie cały i dociskał swoje biodra do moich. Zaraz zaczął się we mnie poruszać. Wplątał jedną dłoń w moje włosy a drugą dłonią głaskał mój bok. Powoli, miarowo i coraz szybciej poruszał się we mnie, a ja jęczałem pod nim, nie mogąc się opanować. Nagle trafił w moją prostatę i wręcz zrobiło mi się czarno przed oczami. Jęknąłem głośno a on powtórzył ruch. I znów. I znów. I znowu. A potem przyspieszył, doprowadzając mnie do granicy. Wszystko tańczyło przed moimi oczami a mój penis boleśnie pulsował.

-Tom... Tak dobrze... ja zaraz...

Wyjęczałem, a zaraz potem spuściłem się obficie, brudząc swój tors i wykrzykując imię bliźniaka. Po kilku kolejnych pchnięciach, Dredziarz doszedł, wypełniając mnie swoim nasieniem. Nie mogłem uspokoić oddechu ani wyostrzyć wzroku, wciąż czułem to wielkie podniecenie, spełnienie i przyjemność.

-Tom... Tom...

Wołałem brata w kółko. Chciałem, żeby mnie przytulił, poczuć jego ciepło. Gdy ze mnie wyszedł, poczułem, jak wypływa ze mnie jego sperma. Jęknąłem. Mój odbyt pulsuje a ja nie mogę go zacisnąć... lekko frustrujące. Zamknąłem oczy i czekałem na jego ruch. 

TOM


Wyszedłem z niego, a mój wzrok skierował się na jego spermę i... nie mogłem przecież pozwolić żeby się zmarnowała! Po za tym ona jest taka dobra... Schyliłem się i zacząłem wylizywać brzuch. On sapnął cicho i zadrżał, jakby się tego nie spodziewał, a przecież jest dobry! To on tego nie wie? 

-Tom?

-Hmm?

-C-co ty... robisz?

Spytał cicho

-No... liże cię, nie?

-Tyle wiem, ale czemu?

-Bo jesteś dobry... smakujesz jak ciepłe lody waniliowe... Nie mówiłem ci?

Spojrzałem na niego, a on taki czerwoniutki taki leżał... Aww... Zlizałem resztki jego spermy, zjechałem niżej i liznąłem mu penisa. Patrzałem na dziurkę z której powoli sączyła się sperma i... no... mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła... ja już go przekroczyłem... Zacząłem lizać mu dziurkę, próbując przy okazji swojej spermy, była... dobra, ale nie tak jak mojego Miśka... Billy zaczął jeszcze bardziej drżeć i zajęczał.

-Tom... bo znowu się noo...

-Hę?... Co?

-No, no... twardy będę nooo!

Ostatni wyraz zamienił się w jęknięcie...

-Hę? Czemu?

Przecież ja go tylko liże! Nic mu nie robię...no choć sam jestem już twardy...

-Um skończyła się...ej noo... chcę więcej...

Włożyłem język do środka i... jest! Zacząłem ją zlizywać, a Billy jęczeć. Niestety po chwili się skończyło... ale zawsze można zrobić więcej. Zacząłem zaciekle lizać penisa Billa, po chwili wziąłem go do buzi i zassałem się na główce, dalej go liżąc... Pycha... Billy tam na górze sobie jęczał i próbował lekko protestować na co tylko głębiej włożyłem Miśka i mocniej się na nim zassałem. Zacząłem ruszać głowę w górę, w dół, w górę, w dół... w pewnym momencie się lekko zakrztusiłem, ale chciałem mu to zrobić jak mi robiły dziewczyny w klubach, pubach i innych takich. Wiecie tak... do końca, co mi się z trudem, ale udało! Victory! Zerknąłem na Billa który ledwo zipał i momentalnie się od niego oderwałem, na co boleśnie, jakby z zawodem, jęknął.

-Billy?! Wszystko ok?!! Wzywać karetkę???!

On się na mnie dziwnie patrzał, jakby kosmitę widział!... Zaraz... To on mnie już nie chce!

-Ja tu umieram z przyjemności, a ty chcesz karetkę wzywać?

-Uchum... To mogę.... No ten... Wejść w ciebie?

Skinął głową, na co wszedłem jednym ruchem do końca i od razu zacząłem się szybko poruszać. Nie wiele trzeba było nam, żeby dojść. Wylizałem jeszcze mu brzuch i przytuliłem go do siebie. ... w między czasie odwiązałem mu ręce, a on się we mnie wtulił. Zaczął przysypiać.

-Ej, Billy, nie śpij, zaraz ci przyniosę obiad

-Nie jestem głodny... idź zjedz, ale wróć potem, proszę.

Mruknął i wtulił się bardziej

-Ale, Bil, noooo... Ja chcę dać ci prezent...!!

Zawyłem i zrobiłem kocie oczka w oczekiwaniu na jego reakcje.

-A nie możesz dać go tu?

-Ok, to poczekaj sekundkę!

Zerwałem się się z łóżka i zbiegłem na dół po paczkę... Oczywiście przy ostatnim schodku się wywaliłem ... Po chwili byłem z powrotem w łóżku Billa i dawałem mu prezent. Spojrzał na mnie i kiedy powoli otworzył paczkę to jego twarz wyrażała więcej niż szok.

-Tom? Co to jest?

-No..męski pas cnoty...


-A, po co to? 

Zapytał zdziwiony. 

-No bo... Ja... znaczy ty... pewnie boisz się żę że cię zdradzę, bo lubiałem kiedyś skakać z kwiatka na kwiatek, albo że wrócę do tej suki albo coś... No i jak przechodziłem szukałem tych kajdanek to zobaczyłem to... i tak sobie pomyślałem... Więc jak chcesz to możesz mi to... no... wiesz... założyć...

Spaliłem buraka i nagle pierzyna stała się bardzo interesująca...

Zaśmiał się cicho i mnie przytulił.

-Ale, ja cię kocham, więc ufam, że tego nie zrobisz. Z resztą dobrze wiesz, że ufam ci najbardziej na świecie...

Tym razem to ja wtuliłem się w niego i uśmiechnąłem szelmowsko.

-Ale, wiesz... zawsze możesz użyć tego jak będzie bolał cię tyłek, albo możesz mi to założyć, a kluczyk oddać komuś, żeby nas nie kusił i po dwóch tygodniach podobno efekt jak po zażyciu vigary...

-Chyba na razie nie chce próbować.

Stwierdził cicho. Przytuliłem go, a on schował twarz w mojej klatce piersiowej.

-To jak chcesz mogę to schować do kufra... a, właśnie... widziałeś moją kolekcje?

Zaczerwieniły mu się uszy bo tylko tyle widziałem z jego twarzy.

-Wiedziałem

-Fajna...?

-N-nie sądziłem, że masz coś takiego...

-Um... tak jakoś kiedyś ... No z ciekawości kupiłem... i no z dziewczynami czasami, a teraz no... też się przydają...

Zrobił wielkie oczy i spojrzał na mnie przestraszony. Uch... chyba nie zrozumiał...

-No czasami ich używam... No wiesz... Na sobie...

-Rozumiem...

Stwierdził cicho.

-Lubisz to?

-No... tak

I znowu spaliłem buraka... A, on westchnął.

-Uhm... to chyba mamy problem

-Hę? Jaki?

-Bo ja nie chcę być na górze.

Spojrzał na mnie, jakby to było oczywiste, a no mógłby mnie przynajmniej rozdziewiczyć...

-A, ty też lubisz być na dole.

Dodał. No jak ja mu o tym powiem? I znowu jestem czerwony... tyle, że bardziej

-Um, Billy... ja chyba mam rozwiązanie... tylko no wiesz...

Ech, widząc że nic nie rozumie i wiedząc, że ja tego nie powiem na głos, delikatnie wyplątałem się z jego uścisku i wypiąłem tyłek w jego stronę.