Ugh... dawno nie
byłem tak wkurzony i smutny jednocześnie. Ostatnio właśnie wtedy, kiedy
mnie olał dla Rii w dzień przed porwaniem. Wtedy myślałem, że go zabiję a
jednocześnie popłacze się jak małe dziecko. Ale no... On już od dawna
był dla mnie wszystkim.
Wróciłem do swojego pokoju i zacząłem pakować wszystko do walizek i plecaków. Muszę czymś zająć ręce i postarać się niczego nie zniszczyć. Jak tej lampy, która wypadła mi z rąk.
Brawo, Bill. Nie jesz, dajesz się porwać, zamartwiasz brata i zmuszasz go do różnych rzeczy i jeszcze rozpierdalasz lampę. Po prostu jesteś zajebisty, Bill! Nie dziwota że wszyscy cię kochają!
Bliźniak po chwili wpadł do mojego pokoju w samych bokserkach. Rozejrzał się po pokoju i gdy ujrzał lampę odetchnął, a potem zobaczył walizki i z nieznanych mi przyczyn wpadł w histerie. Dopadł mnie i mocno przytulając prosił, żebym nie odjeżdżał, bym nie zostawiał go samego. Zaczął płakać. Płakał i błagał, żebym go nie zostawiał, mówił że pojedziemy do LA dam mu tydzień i będzie tylko mój!
-Billy, przepraszam. Ja się czuje po prostu winny. Nie zasłużyłeś na to co cię spotkało. Nigdy więcej tego nie powiem.
Powiedział, wciąż płacząc. Przytuliłem się mocno do niego.
-To dobrze. A teraz chodź się pakować, bo potem nie zdążymy.
Poprosiłem i pocałowałem go w policzek.
-Yhm.
Zamruczał i pokiwał głową. Skierował się do wyjścia ale jednak został i odwrócił się do mnie.
-Pomogę ci się spakować, będzie szybciej.
Zerknąłem na niego.
-A co z twoimi rzeczami?
Rzuciłem mu do rąk bluzkę. Jak się uparł, żeby mi pomóc, to i tak to zrobi i tak, a pomoc się przyda.
Zaczął mnie pakować.
-Mam o wiele mniej rzeczy niż ty.
Stwierdził, a ja pokiwałem głową, przyznając mu rację.
-Też racja.
Odparłem i poszedłem do garderoby, spakować ubrania. I... no właśnie.
-Tom, co ja mam ubrać na podróż?
Spytałem.
-Skarpetki, buty, spodnie, stringi, bluzkę i sweter.
Wróciłem do swojego pokoju i zacząłem pakować wszystko do walizek i plecaków. Muszę czymś zająć ręce i postarać się niczego nie zniszczyć. Jak tej lampy, która wypadła mi z rąk.
Brawo, Bill. Nie jesz, dajesz się porwać, zamartwiasz brata i zmuszasz go do różnych rzeczy i jeszcze rozpierdalasz lampę. Po prostu jesteś zajebisty, Bill! Nie dziwota że wszyscy cię kochają!
Bliźniak po chwili wpadł do mojego pokoju w samych bokserkach. Rozejrzał się po pokoju i gdy ujrzał lampę odetchnął, a potem zobaczył walizki i z nieznanych mi przyczyn wpadł w histerie. Dopadł mnie i mocno przytulając prosił, żebym nie odjeżdżał, bym nie zostawiał go samego. Zaczął płakać. Płakał i błagał, żebym go nie zostawiał, mówił że pojedziemy do LA dam mu tydzień i będzie tylko mój!
Gdy tak mnie tulił, czekałem na odpowiedni moment aby wciąć się w jego gadkę.
-Jeden warunek.
Oprócz tego że pakuje się właśnie na wyjazd do LA który mamy jutro.
-Nigdy więcej nie powiesz, że powinieneś być na moim miejscu w tamtych dniach.
-Jeden warunek.
Oprócz tego że pakuje się właśnie na wyjazd do LA który mamy jutro.
-Nigdy więcej nie powiesz, że powinieneś być na moim miejscu w tamtych dniach.
-Billy, przepraszam. Ja się czuje po prostu winny. Nie zasłużyłeś na to co cię spotkało. Nigdy więcej tego nie powiem.
Powiedział, wciąż płacząc. Przytuliłem się mocno do niego.
-To dobrze. A teraz chodź się pakować, bo potem nie zdążymy.
Poprosiłem i pocałowałem go w policzek.
-Yhm.
Zamruczał i pokiwał głową. Skierował się do wyjścia ale jednak został i odwrócił się do mnie.
-Pomogę ci się spakować, będzie szybciej.
Zerknąłem na niego.
-A co z twoimi rzeczami?
Rzuciłem mu do rąk bluzkę. Jak się uparł, żeby mi pomóc, to i tak to zrobi i tak, a pomoc się przyda.
Zaczął mnie pakować.
-Mam o wiele mniej rzeczy niż ty.
Stwierdził, a ja pokiwałem głową, przyznając mu rację.
-Też racja.
Odparłem i poszedłem do garderoby, spakować ubrania. I... no właśnie.
-Tom, co ja mam ubrać na podróż?
Spytałem.
-Skarpetki, buty, spodnie, stringi, bluzkę i sweter.
Wywróciłem oczami i wróciłem do niego.
-Dwie rzeczy: nie wiem dalej, w co się ubrać, no i nie mam stringów.
-No to pożyczę ci moje.
Skwitował i momentalnie poczerwieniał, a ja o mało nie padłem na podłogę.
-Nie mówiłem tego.
Mruknął cicho.
-Zejdę przy tobie kiedyś na zawał.
Stwierdziłem i wróciłem do garderoby, z której po kilkunastu minutach wyniosłem dwie pełne walizki.
-No, to część już mamy.
-Część czyli ile jeszcze?
Spytał przerażony.
-Trzeba ci będzie kupić stringi. Czarne czy czerwone? A może białe? Będziesz wyglądał, jak dziewica.... Z koronką czy bez? A może ze sznurowadłami?
Mruczał do siebie myśląc, że go nie słyszę.
-Przecież on nie może nie mieć stringów! Z takim tyłkiem! W ogóle to będę musiał go zaprowadzić do sex shopu... może jeszcze dzisiaj? Jutro wyjeżdżamy...
Mruczał dalej.
-Ostatnio widziałem takie fajne monster dildo... może jeszcze będzie? A dla Bila wersja mini.... i taki fajny strój pokojówki był... tylko dla mnie czy dla niego? Chyba na nim lepiej by wyglądało... a strój pielęgniarki kupie mu na urodziny! O! Mamy je za ponad miesiąc... um, a może przed wyjazdem ogolę sobie jeszcze nogi?...
On na prawdę myśli, że jestem głuchy?
-Tom, błagam, o czym ty myślisz? Ja do seks shopu nie idę, ludzie mnie zjedzą. I potrzebne mi jeszcze ze dwie trzy walizki na garderobę.
-Em... Billy.... ale zawsze możesz powiedzieć, że masz dziewczynę i to dla niej! Albo że dla chłopaka! Po za tym mam taki sex shop co do niego już... nie pamiętam ile ja tam razu byłem! Spodoba ci się!
Zrobił te swoje kocie oczka, a ja... nie umiem im się oprzeć. Westchnąłem.
-Pójdę tam tylko ze względu na ciebie, ale jak mnie zostawisz z kimkolwiek, to tego pasa nie ściągniesz przez miesiąc.
Zastrzegłem sobie. Nie mam ochoty mierzyć się z moimi lękami.
-Oki! Kupimy sobie takie podwójne dildo...
Rozmarzył się, a ja próbowałem skończyć pakowanie.
-A ja myślałem, że strój pokojówki...
Mruknąłem pod nosem.
-Czym szybciej mnie i siebie spakujesz, tym szybciej tam pójdziemy.
Obiecałem.
-Strój pokojówki też!
Stwierdził i zamyślił się na chwilę.
-Chodź coś ci pokarze.
Powiedział i pociągnął mnie do swojego pokoju. Tam stanęliśmy przed regałem i pociągnął za jedną z płyt, a wtedy ukazał się ukryty pokój, w którym było mnóstwo zabawek. Pokój był tak wielki jak moja garderoba.
TOM
Billy stał tak przez chwilę przed moją skrytką, milcząc.
-BożeczemujanicotymniewiemkimtyjesteśigdziejestTom?
Wyrzucił jednym tchem i zaczął wszystko oglądać.
-Jak "50 twarzy Graya"... chcesz to na mnie wypróbować?
Spytał zaskoczony i chyba trochę przestraszony.
-Jeżeli ty będziesz chciał... większość już wypróbowałem... A to... um ... jak chcesz to mogę no... je wyrzucić...
-Co to? Mogę to wypróbować, ale tylko z tobą.
-Czyli mnie też kochasz? Czy tamtego Toma?
-Jakiego tamtego Toma?
-Tego, co nie używał zabawek i nie był taki... taki nijaki i był hetero.
-Nie. Kocham cię takiego.
-Czyli jak wrócimy z sex shopu to pomożesz ogolić mi nogi?
Westchnął cicho.
-Jasne.
-Kocham cię! Pooglądaj sobie, a ja się szybko spakuje i pójdziemy pakować cię dalej.
Na mojej twarzy wykwitł taki banan taki full happy. A mój Billy... Został w tym dziwnym pomieszczeniu i znając go to ogląda, bierze do łapek i myśli, jakby to było, gdybym tego na nim użył, przez co jest czerwony jak buraczek. O!
Gdy spakowałem ubrania i szedłem do łazienki, wszedłem do
Pokoju Boga (nad drzwiami od wewnętrznej strony wisi podpis...) i
otworzyłem szafkę z napisem ' hardcor' i nie patrząc na Billa poszedłem
spakować kosmetyczkę.
-Czemu tam pisze hardocre?
Spytał mnie brat.
-Zaglądnij.
Ja już sobie ogląda to niech wie... uch może mnie nie wydziedziczy? W ogóle brat może wydziedziczać? Jego reakcja?
-CO TO JEST?
-Hardcor Monster Big Dildo...
Wyszeptałem i schowałem się w toalecie. Billy! Nie bij...
-Miałeś to w sobie? Boże, mnie by to na pół chyba rozerwało.
-Trzeba porządnie rozciągnąć i tak.
Napisałem na kartce, złożyłem z niej samolot i rzuciłem Billowi
-Jak ci się to kiedyś ze mną uda to będziesz wielki... ja to nie umiałem na początku rozciągnąć się na tyle, żeby moje dildo włożyć..
-Jak chcesz to mogę ci te dildo włożyć nawet jutro wieczorem jak będziemy w LA .
Mam nadzieję, że doleciała do niego kartka... Uch... Billy... mój Billy wypięty w moją stronę jęczący... To.. to musi być wspaniałe! A ty Tommy siad!
-A czemu nie mówisz ze mną normalnie? I możesz spróbować.
-Bo się wstydzę, a jak się zgadzasz to czeka cię rozciąganie dzisiaj wieczorem i jutro rano i po południu....
Nie odezwałem się tylko znowu wysłałem mu samolocik... Wszedłem głębiej w łazienkę i spojrzałem w lustro... Nie ma mowy żebym wyszedł z tej łazienki z taką czerwoną facjatą!
-Ale musisz do mnie mówić!
Usłyszałem jego żądanie. Dobrze wiem, że lubi mój głos. Gdy byliśmy mali, często prosił mnie, żebym mu śpiewał.
-Ok, to pakujemy cie czy rozciągamy?
Zapytałem lekko zażenowany, wciąż nie wychodząc z łazienki.
-A co wolisz?
-A jak myślisz?
-Rozciąganie.
-To ściągasz majtki?
Wyszedłem z łazienki i wróciłem do pokoju, chwytając korek i żel intymny i ciągnąc bliźniaka na łóżko.
-Sam to zrób.
A to szczwana bestia! Prowokuje mnie! Popchnąłem go, by się położył i ściągnąłem mu bokserki.
-um... mogę cie popieścić?
No, w końcu co z naszym zakładem.
-Rób co chcesz... zaczniemy od jutra.
Westchnął, patrząc na mnie. Założę się, że pragnął mojego dotyku nie mniej, niż ja jego.
-Tylko mnie przytul, okey?
Rzuciłem się na Bill'a jak wygłodniały hanibal i zacząłem go całować, ssać, lizać, dotykać, głaskać miętosić.... miała być taka wersja ale tuli-tuli fajniejsze...
-Dobrze Billy...
Przytuliłem go i pocałowałem w policzek.
-Zaraz w policzki mogę całować, tak?
-Tylko w policzki.
Szepnął, chociaż czułem, że chciał powiedzieć co innego.
-Yhy.
Złożyłem pocałunek na jego policzku.
- Możesz się wypiąć na czworaka? Za sekundke wracam.
Gdy Bill wykonywał moje polecenie, ja podszedłem do biurka i wziąłem zmazywalny marker, by zaraz klęknąć za bliźniakiem i zacząć rysować po jego tyłku.
-tu oczko... tu nosek... a ty buźka.
Po chwili tyłek Billa był jego drugą twarzą, a te drugie policzki zostały obsypane całusami. Moimi, oczywiście! A bliźniak poczerwieniał i schował twarz w poduszce, całe szczęście, że również się rozluźnił nieco, więc nalałem mu żelu i jednym palcem masowałem dziurkę między jego "policzkami", powoli wkładając w niego palec i dalej całując jego drugą twarz. Co jakiś czas z jego słodkich usteczek wyrywały się jęki.
-Tom... Tom..
Włożyłem drugi palec i zacząłem nimi poruszać, czując, że Bill już dość się rozluźnił.
-Ach... T-tom...
Jęknął i zacisnął dłonie na pościeli.
- Hmm? Co, Billy?
Dołożyłem też czwarty i nim zacząłem nimi ruszać. W tył w przód w tył w przód....a Bill jęknął głośniej.
-P-podniecasz mnie
-A ty myślisz że ja ze stali? Tommy już by stał na baczność. Wkładam piąty, Billy.
-N-nie! Wejdź we mnie.. proszę... Tom... zrób to...
Prosił mnie tak ładnie... na prawdę chciałem to zrobić.
-Bill... ja mam zakaz seksu przez tydzień i pas cnoty założony... klucz jest w twoim pokoju...
Włożyłem ostatni palec, a co za tym idzie - całą rękę.
-Błagam... idź po niego i wejdź we mnie... chcę tego...
Prosił, wijąc się pode mną a po policzkach pociekły mu łzy.
-To jest takie duże...
Mówił przez ściśnięte gardło.
-Billy... teraz Tommego to ty nie będziesz czuć...
Scałowałem jego łzy, wsłuchując się w opuszczające jego usta jęki.
-Pomóż... mi dojść... proszę...
Wzdrygnął się, uciekając od mojej ręki i jęknął znów. Muzyka dla moich uszu, przysięgam.
-Bill... Billy odwróć się na plecy...
- Jak? Twoja ręka jest we mnie...
Spytał cicho, ciężko oddychając, więc wyjąłem rękę, na co jęknął głośniej i opadł na łóżko, obracając się na plecy.
-Dziwne to... uczucie..
Spojrzał na mnie lekko zagubionym wzrokiem.
-Wyobraź sobie że ja przechodziłem to samo...wiem te uczucie pustki, nie?
Uśmiechnąłem się i włożyłem mu całą rękę w dziurkę, a Billy'ego wziąłem w usta, robiąc mu loda.
-Tom!
Krzyknął, czując to wszystko i wygiął się w łuk. Jego oddech stał się szybszy a penis momentalnie stwardniał do granic możliwości.
-Tom... Tom... mocniej... szybciej...
Przyspieszyłem ruchy ręki oraz głowy, a mój bliźniak praktycznie nie może złapać tchu, ciągle powtarzając moje imię. Czując, że Bill zaraz dojdzie, przyssałem się na jego członku jeszcze bardziej, wyjąłem rękę i zamiast niej włożyłem troszeczkę większy korek, na co jęknął głośno moje imię i doszedł obficie.
-Boże... Tom... jak ten zakład się skończy... i wciąż będziesz mnie chciał... chcę mieć z tobą najbardziej zboczone, sado-masochistyczne i odjechane stosunki, jakie będziemy w stanie wymyślić...
Poprosił, ledwo dysząc.
-Bily... ty nie wiesz co mówisz....
-Niby czemu?
Widziałem, jak próbuje przyzwyczaić się do korka i uspokoić przyspieszony oddech.
- Bo jak dla mnie to świetny pomysł... Ty i ja...w różnych sytuacjach... ból i podniecenie... nieziemska przyjemność...
-Ty... ty nie wiesz jaką rozwiniętą w tym kierunku mam wyobraźnie... tylko, Billy, mnie nie podnieca twoje cierpienie, ale znam parę rzeczy, pozycji, zabawek które spodobają się nam obojgu.
Wplątał palce w moje włosy i przyciągnął moją twarz do swojej.
-Po prostu czasem zrób to mocniej... ugryź mnie, pociągnij za włosy... i spełnij swoje pragnienia, dobrze?
Spytał i mnie pocałował.
-Dobrze.... kurczę.... jestem pantoflarzem...
Odparłem, oddając pocałunek.
-Niby czemu?
Spytał, znów mnie całując.
-Nie wiem, jak wytrzymam ten tydzień...
-Ech nie ważne....
Pocałowałem go.
-Będę ci pożyczał dilda...
Będą jeszcze dodawane odcinki?
OdpowiedzUsuńKiedy następny?
OdpowiedzUsuń